Jak mam prosić byś w końcu przestał mi się śnić? W tym innym wymiarze jest... Jednak w końcu budzę się
i wtedy rzeczywistość ciska mną bez pardonu o twardą, zimną podłogę. Na nowo boli. Może mniej niż na początku, ale to zawsze jednak ból. Jestem tym już tak bardzo zmęczona. Najtrudniej jest w niedzielny poranek. Udaję sama przed sobą, że jest dobrze, że daję radę... Gdy nagle przypomina mi się sen. Już nie chcę. Już mam dość. Wymazuję wszystko każdego dnia.
Dlaczego tak się dzieje?
Skąd te sny? Jesteś w nich tak bardzo smutny. Milczący. Tej nocy byłeś zapłakany, w ciszy ocierałam łzy
z Twoich policzków.
Ale nie jest. Dojdzie do tego, że będę bała się zasnąć.
Czy nie odbyłam już wystarczającej "żałoby"?
Bo czuję się oszukana?
Bo wszystko w co na nowo przy Tobie uwierzyłam okazało się finalnie jednym wielkim kłamstwem?
Uwierzyłam, bo nieustannie dostawałam obietnice, że na zawsze, że się uda, że udowodnimy światu... I co?
Lekką ręką wszystko zostało przekreślone. Jak gdyby nic, co było wcześniej nie miało kompletnie żadnego znaczenia. Bez rozmowy, bez możliwości naprawy, jak zepsutą zabawkę - wyrzucić, będzie następna... I jest. Wygrzebana ze śmietnika przeszłości, wielokrotnie oczerniana i wyśmiewana, bez krzty szacunku do tego co było.
i wtedy rzeczywistość ciska mną bez pardonu o twardą, zimną podłogę. Na nowo boli. Może mniej niż na początku, ale to zawsze jednak ból. Jestem tym już tak bardzo zmęczona. Najtrudniej jest w niedzielny poranek. Udaję sama przed sobą, że jest dobrze, że daję radę... Gdy nagle przypomina mi się sen. Już nie chcę. Już mam dość. Wymazuję wszystko każdego dnia.
Dlaczego tak się dzieje?
Skąd te sny? Jesteś w nich tak bardzo smutny. Milczący. Tej nocy byłeś zapłakany, w ciszy ocierałam łzy
z Twoich policzków.
Ale nie jest. Dojdzie do tego, że będę bała się zasnąć.
Czy nie odbyłam już wystarczającej "żałoby"?
Bo czuję się oszukana?
Bo wszystko w co na nowo przy Tobie uwierzyłam okazało się finalnie jednym wielkim kłamstwem?
Uwierzyłam, bo nieustannie dostawałam obietnice, że na zawsze, że się uda, że udowodnimy światu... I co?
Lekką ręką wszystko zostało przekreślone. Jak gdyby nic, co było wcześniej nie miało kompletnie żadnego znaczenia. Bez rozmowy, bez możliwości naprawy, jak zepsutą zabawkę - wyrzucić, będzie następna... I jest. Wygrzebana ze śmietnika przeszłości, wielokrotnie oczerniana i wyśmiewana, bez krzty szacunku do tego co było.
Czy mogę Cię pozdrowić?
OdpowiedzUsuńJa od dawna sypiam tylko na wspomaganiu, a i tak boję się zasypiać. Boję się, albo nie chcę, już sama nie wiem.
Pozdro :)
Dziękuję za pozdrowienia:) Chciałabym móc napisać, że wiem co czujesz, ale nie byłoby to prawdą, bo każda z nas czuje na swój sposób. Przeżywa inaczej, odbiera, interpretuje. Nasilenie bólu też jest inne. Pozostaje mi tylko życzyć Ci okiełznania upływającego czasu i mieć nadzieję, że w końcu będzie łatwiej. A mnie dzisiejszej nocy śniło się, że MU opowiadałam,że mi się śnił jak ocierałam łzy... Jeszcze trochę, to zacznę przerabiać "Incepcję". Pozdrawiam... :)
UsuńZ "żałobą" jest jak z gipsem - dla każdego potrzeba innej ilości czasu aby się zagoiło, wcześniej ściągnięty przynosi tylko szkodę, grunt to pozwolić ranie się zrosnąć
OdpowiedzUsuńCiekawe porównanie. Mój "gips" pokrywa złamanie wiloodłamowe z przemieszczeniem i przerwaniem ciągłości tkanki skórnej. Długo będzie się go nosiło, chyba, że sam skruszeje i odpadnie kawałek po kawałku...
Usuń