87. Odebrałam wyniki
Spieszę Wam donieść, że można już puścić kciuki :)
Odebrałam wyniki. Nowotwór złośliwy pokonany w 99,9 %
Brak przerzutów, węzły chłonne czyste.
Aż niemożliwe,że prawdziwe.... :)))
Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali dobrym słowem, pozytywnymi myślami i przesyłaniem dobrej energii.
I pomyśleć,że gdyby nie Kajtek, przez którego dostałam alergii i musiałam zrobić zdjęcie rtg....
Gratuluję, czasem mała rzecz niby nic a potrafi zdziałać cuda!
OdpowiedzUsuńSuper, extra, wow, hahaha hihihi gratulacje!!! :)))
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Koty są kochane!!! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę:)zawsze stawiam na koty:)Życzę powodzenia w dalszym życiu !!!
OdpowiedzUsuńSylwia:)))) wiem coś o tym mój koteczek tak się do mnie tulił i tak się łasił, a z reguły nie da się nawet pogłaskać...że poszłam wcześniej na wizytę kontrolną do lekarza od spraw kobiecych, a tam się coś działo....oczywiście zabieg coś tam wydziubali później wyniki czekanie dwa tygodnie myślałam że oszaleję ale na szczęście było wszystko ok:) także można powiedzieć że koteczki mają nosa do takich spraw:)) bardzo się cieszę, że wszystko jest ok:)) pozdrawiam Viola
OdpowiedzUsuńCieszę się,że u Ciebie też się zakończyło sukcesem :)
Usuńpozdrawiam :)
Ja też:)
UsuńCieszę się ,że jest wszystko u Ciebie dobrze. Pozdrawam Ola
OdpowiedzUsuńhttp://mimusia1.blox.pl
super! to obejdzie się bez chemii? czy dostaniesz jakąś profilaktyczną?
OdpowiedzUsuńkoty są naprawdę niesamowite i magiczne - nasz kot chorował od zeszłego lata, nie było pewności, ale wetka podejrzewała nowotwór, kot marniał w oczach, w tym roku okazało się, że mąż ma nowotwór złośliwy jelita grubego, przed pójściem do szpitala, pożegnał się z kotem, wydawało się, że kot już naprawdę odchodzi, a po operacji męża Bonifacek nagle odżył - przybrał na wadze ponad 2 kilo, wygląda na zdrowego i tylko sierść gubi, śmiejemy się, że teraz chemię męża odchorowuje... jestem pewna, że u nas też wszystko dobrze się skończy :)
więc całkiem możliwe, że to Kajtuś Cię uratował :)
Zakwalifikowano mnie do grupy A1, z tym,że to jest odwrotnie niż w wojsku ;)
Usuńnie wymaga to leczenia uzupełniającego w formie chemii czy radioterapii;
byłam w gronie tych 15% "szczęśliwców", którzy zakwalifikowali się do leczenia operacyjnego; raka wyrwano z korzeniami, teraz dość długi proces adaptacyjny, organizm szuka płata płucnego i mocno to manifestuje uporczywym kaszlem, ale to podobno normalne;
Bardzo mnie zaskoczyła historia Twojego Męża i Bonifacego, czytając miałam łzy w oczach... niesamowita historia :) Trzymam kciuki za dalszą pomyślność :)
Bardzo , bardzo się cieszę :)))))))))). Całuję, ściskam,pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńCudowne wieści :)bardzo się ciesze że tak to się skończyło :)pozdrawiam i przesyłam buziaki :*
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje, z takiego zwycięstwa należy się tylko cieszyć!!!!! Życzę samych dni radości i nieustającego uśmiechu. Pozdrawiam AGA
OdpowiedzUsuńNo na takie wieści trzeba zawsze czekać. Zatem oby tak dalej :) z nową energią.
OdpowiedzUsuńjestem dziś pierwszy raz na twoim blogu ale nie ostatni, bo bardzo podobają mi się twoje bransoletki i kolczyki , życzę zdrówka i pozytywnej energii, zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://rekodzielaani.blogspot.com/
SUPER!!!!!!!!!!!!! Pogłaskaj ode mnie Kajtka :))) Gdyby nie on, to mogłoby sie skończyć zupełnie inaczej...
OdpowiedzUsuńŚwietna wiadomość :):);) ,a Kajtkowi podziękuj ekstra karmą :)
OdpowiedzUsuńjak dobrze....bardzo sie ciesze...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńKociak taki rozbrajający i kto by pomyślał jak wiele mu zawdzięczasz.
OdpowiedzUsuń