Postanowiłam coś w sobotni wieczór, ale można uznać, że dopiero po przespaniu się z pomysłem dojrzałam do niego w niedzielę. Chcę w grudniu przebiec maraton. Nie za jednym podejściem. Chcę sprawdzić moje płuca.
Chcę się na tyle mocno przewentylować, by alergia nie miała już nade mną władzy, by nie budziła w nocy sprawiając, że rano motywacja do życia kurczy się i znika jak poranna rosa.
Na przebiegnięcie dystansu 42 km daję sobie 21 dni grudnia. Za każdym podejściem minimum 2 km. Więcej tak, ale nie mniej. Wierzę, że dam radę, ale mimo wszystko daję sobie margines 10 dni. Wszak to miesiąc ze świętami i pożegnaniem starego roku ;)
Trzymajcie kciuki, a ja będę relacjonować każdy start już od jutra.
PS Chciałam to zrobić po cichu, nie wynurzać się z pomysłem, ale dziś wieczór widząc znajomą, a jednak nieznaną już twarz i sylwetkę - niegdyś tak pięknie wysportowaną - oficjalnie rzucam sobie wyzwanie! :)
TA niedziela ma dla mnie ogromne znaczenie...
Trzymam kciuki za powodzenie! Proszę, biegnij też za mnie, bo ja nieprędko będę mogła... :)))
OdpowiedzUsuńEluś wobec tego zapraszam Cię na spacer :) za mną już ponad 2 km. Ściskam Cię mocno :)
Usuń