Kiedy w lipcu odebrałam wyniki histopatologiczne mówiące o pokonaniu choroby, postanowiłam, że wezmę udział w zawodach w Nordic Walking. Pomimo, że każdego dnia uczyłam się oddychać od nowa, a postawiony cel zdawał się być nieosiągalny, dążyłam do niego krok po kroku. Nie było łatwo, jednak przez cały ten czas miałam wsparcie tego jedynego, ukochanego mężczyzny, który opiekował się mną w najtrudniejszych momentach dochodzenia do normalności. To On podtrzymywał mnie na duchu w chwilach zwątpienia, mówił, że dam radę, że trzeba czasu, że nie wszystko na raz. Nie umiem wyrazić wdzięczności za to wszystko co wtedy dla mnie zrobił. Że był przy mnie kiedy najbardziej tego potrzebowałam. Wiem, że "długu" wobec Niego nigdy nie uda mi się spłacić do końca...
Wczoraj spełniłam daną obietnicę. Wystartowałam. Pomimo,że wśród zawodowców wypadłam blado, ale ukończyłam marsz, pobiłam rekord życiowy w prędkości marszowej.
Może byłam jedną z ostatnich na mecie, ale za to pierwszą ze zmniejszoną, przez chorobę, powierzchnią płuc. Bariery i ograniczenia są tylko w naszej głowie, warto z nimi walczyć i wygrywać. Ja wczoraj wygrałam!
Foto źródło: Śniegowy nordic walking
Wczoraj spełniłam daną obietnicę. Wystartowałam. Pomimo,że wśród zawodowców wypadłam blado, ale ukończyłam marsz, pobiłam rekord życiowy w prędkości marszowej.
Może byłam jedną z ostatnich na mecie, ale za to pierwszą ze zmniejszoną, przez chorobę, powierzchnią płuc. Bariery i ograniczenia są tylko w naszej głowie, warto z nimi walczyć i wygrywać. Ja wczoraj wygrałam!
Foto źródło: Śniegowy nordic walking