Dokładnie rok temu wieziono mnie na salę operacyjną, gdzie razem z guzem - złośliwcem - zabrano mi jeden płat płuca. Operacja trwała ponad 3 godziny, a Ktoś przez cały ten czas dreptał po szpitalnym korytarzu. Przez okno widział jak mnie wybudzają. Był obok, gdy przewozili mnie na oddział. Kiedy po wszystkim leżąc na szpitalnym łóżku dochodziłam do siebie, co chwilę zasypiając i budząc się, czułam obecność ukochanej osoby i to, że trzyma mnie cały czas mocno za rękę...
W jednym z tych momentów kiedy się budziłam a wciąż jeszcze nie mogłam mówić, to swoje uczucia pokazałam tak jak umiałam najlepiej na ten moment...
Potem usłyszałam, że moja choroba jest dla nas jak cement, że nic nas nie rozdzieli. Zaufałam tym słowom
i osobie, która je wypowiadała,bo...
Dziś wszystko jest inne. Popełniłam najczęstszy ludzki błąd - nie dostrzegłam burzy w piękny czas...
Ale jedno wiem na pewno:
Najważniejsze , ze Jesteś zdrowa. Coś zyskałaś i coś straciłaś. I jedno i drugie bardzo ważne. Teraz Jesteś Silną , DOŚWIADCZONĄ , Piękną Kobietą. Wszystko przed Tobą. Bądź wesoła , przebacz i NAJPIĘKNIEJSZE CHWILE JESZCZE PRZED Tobą. Trudno powiedzieć dlaczego tak się stało , być może wina nie jest tylko po jednej stronie i kiedyś , gdy będziesz z kimś innym szczęśliwa to zrozumiesz. Przepraszam jeżeli sprawiłam przykrość, tego nie chcę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIzo, Twoje słowa są dla mnie ważne. Dziękuję, że jesteś... :)
Usuń